Po kilkunastu minutach ciszy, przerywanej tylko nieznacznymi komentarzami, postanawiamy wyjść. Ostatni raz rozglądam się po całej lodziarni, zastanawiając się, czy kiedykolwiek jeszcze tu wrócę. Wnętrze jest małe i przytulne, z pomalowanymi na czerwono ścianami i obrazami przedstawiającymi smacznie wyglądające desery. Podłoga wyłożona jest matowymi kaflami, a stoliki porozrzucane są w nierównych odstępach po całym pomieszczeniu. Ich brązowo-beżowy kolor ociepla cały pokój, zaś poustawiane na nich niewielkie wazony, wypełnione najróżniejszymi kwiatami, napawają człowieka chęcią do pozostania na dłużej.
– Idziesz? – pyta Harry, kiedy obydwoje stoimy już prawie przy drzwiach, a ja odwracam się w stronę lady.
– Tak, tylko zastanawiam się...
– Nad czym? – unosi brwi, na co wskazuję dłonią w stronę lodówki, nie mogąc zdobyć się na żaden werbalny gest.
– Nad tą niebieską – mówię w końcu. Mężczyzna kręci głową, nieznacznie się uśmiechając i robiąc krok w moją stronę, tym samym wyrównując naszą odległość od wyjścia.
– O tą? – wskazuje na jedyną gałkę, która została w jego rożku, umyślnie przysuwając go o kilka centymetrów bliżej mojej twarzy. Przewracam oczami.
– Właśnie tą. – Przez krótką chwilę patrzy mi w oczy, zaraz posyłając krzywy uśmiech i mówiąc:
– To nie za dużo jak na modelkę? Myślę, że jedna ci wystarczy, Lizzy. – Patrzę na niego zdziwiona, mając ochotę przypomnieć mu dzień, kiedy sam przyrządził na kolację ze mną hamburgery. Pozwolił mi tym samym myśleć, że według niego mogę jeść co tylko mi się podoba, a teraz sprawił, że poczułam się głupio. Wzruszam ramionami, opanowując lekkie zawstydzenie, a on chichocze, wciskając mi w dłoń swojego loda. – Żartowałem – wzrusza ramionami, na co próbuję podzielić jego entuzjazm, ale jestem zbyt zaskoczona jego zachowaniem. Harry Styles nie żartuje. W tej samej chwili widzę, jak w moją stronę biegnie rozpędzony, góra dziesięcioletni chłopiec, zaraz z dużą siłą wpadając na moje ciało. Zaskoczona zataczam się do tyłu, a brunet zaraz pojawia się przy moim ramieniu, pomagając mi utrzymać się w pionie.
– Przepraszam – odzywa się dziecko, nieco protekcjonalnym tonem, zupełnie tak, jakbym nie wzbudzała w nim żadnego szacunku, jaki zazwyczaj czują dzieci do starszych. Już chcę mówić, że nic się nie stało, kiedy zauważam wielką, niebieską plamę na moich jasnych jeansach.
– Kurde – wzdycham, zanim Harry dość nieprzyjemnie każe chłopakowi odejść. Spoglądam na rożek, który nadal znajduje się w mojej dłoni, dostrzegając, że leżąca w nim gałka lodów jest na tyle roztopiona, że nie potrzebowała większego zachodu, aby po przechyleniu całej konstrukcji ubrudzić mi spodnie. Wzrokiem szybko wyszukuję najbliższe miejsce, w którym znajdują się serwetki, od razu chcąc iść w ich stronę, ale zielonooki posyła mi spojrzenie, mówiące żebym stała w miejscu. Puszcza moje ramie, szybkim krokiem zmierzając w ich stronę, a ja postanawiam wykorzystać ten czas na zlizanie z powierzchni gałki wodnistej warstwy. Smakuje tak cudownie, jak sobie wyobrażałam, choć po całej sytuacji, jaka miała miejsce chwile temu, mój wielki zapał do jedzenia znacznie zmalał. Kiedy mężczyzna ponownie pojawia się u mego boku od razu chwyta mnie za rękę, wyciągając z pomieszczenia.
– Siadaj – lekko popycha mnie na jedno z krzeseł, ustawionych przy stolikach na zewnątrz. – Cholerne dzieci – syczy, klękając tuż przy moich stopach i próbując wyczyścić spodnie.
– Nie lubisz dzieci? – pytam zdziwiona, a kiedy po dłuższej chwili nie otrzymuję odpowiedzi odzywam się ponownie:
– Wiesz, że mogę zrobić to sama, prawda? – Czuję się lekko skrępowana, kiedy dotyka mojego uda, poza tym nie jestem przyzwyczajona do tego, że to on jest tym, który klęka nad drugą osobą. Prawie drżę, wspominając kilka nieprzyjemnych chwil.
– Tu mi dobrze – odpowiada, spoglądając na mnie z dołu i wiem już, że wrócił jego dobry humor. Rękę, którą wcześniej podpierał o stół, teraz przenosi na moje drugie udo, udając, że potrzebuje tej dodatkowej podpórki. Czuję, jak zaczynam się rumienić, kiedy zdaję sobie sprawę, że kiedy tak się pochyla, jego głowa znajduje się na tym samym poziomie co moje krocze.
– Czasem się zastanawiam, czy ty kiedykolwiek masz czyste intencje – wzdycham.
– Moje intencje zawsze są czyste. – Jakby na zaprzeczenie tych słów wolną ręką zjeżdża trochę niżej, palcami zaczynając zataczać kółka na moim udzie, zbyt blisko miejsca intymnego. Nagle, zerkając za jego ramie, kilkanaście metrów od nas zauważam znajomą postać. – Czyste intencje, ale tak brudne myśli... – zaczyna, ale kiedy podnoszę się z krzesła cichnie, patrząc na mnie zaskoczony, kiedy praktycznie siłą wciskam mu w dłoń prawie nietknięty rożek.
– Toby?! – wołam, biegnąc w jego stronę i jednocześnie zastanawiając się, czy to na pewno on. Mój Toby przecież wyjechał, jest daleko stąd... W rękach trzyma dosyć duży karton, ale kiedy jestem już kilka metrów od niego, a on odwraca głowę w moją stronę, nie mam wątpliwości, że widzę przed sobą swojego przyjaciela. Zatrzymuje się, jakby nie wierząc, że mnie widzi.
– Lizzy? Co ty tutaj robisz?
– Idziesz? – pyta Harry, kiedy obydwoje stoimy już prawie przy drzwiach, a ja odwracam się w stronę lady.
– Tak, tylko zastanawiam się...
– Nad czym? – unosi brwi, na co wskazuję dłonią w stronę lodówki, nie mogąc zdobyć się na żaden werbalny gest.
– Nad tą niebieską – mówię w końcu. Mężczyzna kręci głową, nieznacznie się uśmiechając i robiąc krok w moją stronę, tym samym wyrównując naszą odległość od wyjścia.
– O tą? – wskazuje na jedyną gałkę, która została w jego rożku, umyślnie przysuwając go o kilka centymetrów bliżej mojej twarzy. Przewracam oczami.
– Właśnie tą. – Przez krótką chwilę patrzy mi w oczy, zaraz posyłając krzywy uśmiech i mówiąc:
– To nie za dużo jak na modelkę? Myślę, że jedna ci wystarczy, Lizzy. – Patrzę na niego zdziwiona, mając ochotę przypomnieć mu dzień, kiedy sam przyrządził na kolację ze mną hamburgery. Pozwolił mi tym samym myśleć, że według niego mogę jeść co tylko mi się podoba, a teraz sprawił, że poczułam się głupio. Wzruszam ramionami, opanowując lekkie zawstydzenie, a on chichocze, wciskając mi w dłoń swojego loda. – Żartowałem – wzrusza ramionami, na co próbuję podzielić jego entuzjazm, ale jestem zbyt zaskoczona jego zachowaniem. Harry Styles nie żartuje. W tej samej chwili widzę, jak w moją stronę biegnie rozpędzony, góra dziesięcioletni chłopiec, zaraz z dużą siłą wpadając na moje ciało. Zaskoczona zataczam się do tyłu, a brunet zaraz pojawia się przy moim ramieniu, pomagając mi utrzymać się w pionie.
– Przepraszam – odzywa się dziecko, nieco protekcjonalnym tonem, zupełnie tak, jakbym nie wzbudzała w nim żadnego szacunku, jaki zazwyczaj czują dzieci do starszych. Już chcę mówić, że nic się nie stało, kiedy zauważam wielką, niebieską plamę na moich jasnych jeansach.
– Kurde – wzdycham, zanim Harry dość nieprzyjemnie każe chłopakowi odejść. Spoglądam na rożek, który nadal znajduje się w mojej dłoni, dostrzegając, że leżąca w nim gałka lodów jest na tyle roztopiona, że nie potrzebowała większego zachodu, aby po przechyleniu całej konstrukcji ubrudzić mi spodnie. Wzrokiem szybko wyszukuję najbliższe miejsce, w którym znajdują się serwetki, od razu chcąc iść w ich stronę, ale zielonooki posyła mi spojrzenie, mówiące żebym stała w miejscu. Puszcza moje ramie, szybkim krokiem zmierzając w ich stronę, a ja postanawiam wykorzystać ten czas na zlizanie z powierzchni gałki wodnistej warstwy. Smakuje tak cudownie, jak sobie wyobrażałam, choć po całej sytuacji, jaka miała miejsce chwile temu, mój wielki zapał do jedzenia znacznie zmalał. Kiedy mężczyzna ponownie pojawia się u mego boku od razu chwyta mnie za rękę, wyciągając z pomieszczenia.
– Siadaj – lekko popycha mnie na jedno z krzeseł, ustawionych przy stolikach na zewnątrz. – Cholerne dzieci – syczy, klękając tuż przy moich stopach i próbując wyczyścić spodnie.
– Nie lubisz dzieci? – pytam zdziwiona, a kiedy po dłuższej chwili nie otrzymuję odpowiedzi odzywam się ponownie:
– Wiesz, że mogę zrobić to sama, prawda? – Czuję się lekko skrępowana, kiedy dotyka mojego uda, poza tym nie jestem przyzwyczajona do tego, że to on jest tym, który klęka nad drugą osobą. Prawie drżę, wspominając kilka nieprzyjemnych chwil.
– Tu mi dobrze – odpowiada, spoglądając na mnie z dołu i wiem już, że wrócił jego dobry humor. Rękę, którą wcześniej podpierał o stół, teraz przenosi na moje drugie udo, udając, że potrzebuje tej dodatkowej podpórki. Czuję, jak zaczynam się rumienić, kiedy zdaję sobie sprawę, że kiedy tak się pochyla, jego głowa znajduje się na tym samym poziomie co moje krocze.
– Czasem się zastanawiam, czy ty kiedykolwiek masz czyste intencje – wzdycham.
– Moje intencje zawsze są czyste. – Jakby na zaprzeczenie tych słów wolną ręką zjeżdża trochę niżej, palcami zaczynając zataczać kółka na moim udzie, zbyt blisko miejsca intymnego. Nagle, zerkając za jego ramie, kilkanaście metrów od nas zauważam znajomą postać. – Czyste intencje, ale tak brudne myśli... – zaczyna, ale kiedy podnoszę się z krzesła cichnie, patrząc na mnie zaskoczony, kiedy praktycznie siłą wciskam mu w dłoń prawie nietknięty rożek.
– Toby?! – wołam, biegnąc w jego stronę i jednocześnie zastanawiając się, czy to na pewno on. Mój Toby przecież wyjechał, jest daleko stąd... W rękach trzyma dosyć duży karton, ale kiedy jestem już kilka metrów od niego, a on odwraca głowę w moją stronę, nie mam wątpliwości, że widzę przed sobą swojego przyjaciela. Zatrzymuje się, jakby nie wierząc, że mnie widzi.
– Lizzy? Co ty tutaj robisz?
– Pytanie co ty tutaj robisz! Mówiłeś, że wyjeżdżasz. – Wzrusza ramionami.
– Będę wynajmował swoje stare mieszkanie, przyszedłem wynieść ostatnie rzeczy, poza tym przed wprowadzeniem się tam lokatora muszę posprzątać – odpowiada, jak gdyby nigdy nic, po czym nastaje kilkusekundowa cisza. Kątem oka widzę, jak w naszą stronę idzie zdezorientowany, a może nawet lekko zezłoszczony, Harry.
– Przepraszam Toby. Za wszystko. – Wzdycham. – Wróć do mnie, proszę – dopowiadam jeszcze, nie przejmując się, że najprawdopodobniej zielonooki jest już na tyle blisko, aby to usłyszeć.
– Kto to? – Toby ignoruje moje słowa, skinając w stronę Harry'ego, który pojawia się obok mnie. Niemal widzę, jak kędzierzawy mierzy go niemiłym wzrokiem.
– Harry Styles, pewnie wiele pan o mnie słyszał – podaje mu rękę, ale chłopak nie jest w stanie odwzajemnić gestu przez karton, który dopiero po chwili odkłada na ziemię, zaraz zakładając ręce na piersi.
– Nie, nie sądzę – odpowiada, na co się krzywię. Mój przyjaciel, o ile mogę go jeszcze tak nazywać, nienawidzi ludzi pokroju Harry'ego. Zielonooki natychmiast obejmuje mnie ramieniem, co wygląda, jakby zaznaczał swój teren. – Jesteście razem?
– Nie.
– Co ci do tego? – ja i Harry mówimy jednocześnie. Czuję, jak siła jego uścisku wzrasta, na co nieznacznie się krzywię, próbując się od niego odsunąć.
– Harry jest moim szefem. Wspominałam ci o nim kiedyś, pamiętasz już? – w odpowiedzi tylko wzrusza ramionami, najwyraźniej nie chcąc przyznać, że rzeczywiście jego nazwisko obiło mu się o uszy. – Długo jeszcze będziesz w mieście?
– Kilka dni, może tydzień.
– Świetnie! Zgadacie się później. Lizzy, chodź już. Śpieszymy się, prawda? – Warczy Harry, zaczynając mnie odciągać. Co się z nim dzieje, do cholery?
– Ej! Ona nie chce z tobą iść! – wtrąca się Toby, odpychając ode mnie chłopaka.
– Ona chyba lepiej wie czego chce! Lizzy?! – mruży oczy, patrząc wprost na mnie. I chociaż wiem, że mogę mieć przez to kłopoty, mówię:
– Odpuść, Harry. – Ale mężczyzna mimo wszystko chwyta mnie za nadgarstek, przytrzymując blisko siebie. Toby marszczy brwi.
– Słuchaj – zwraca się do mnie. – Nie wiem co jest między wami, ale powinniście to wyjaśnić. Nie mam teraz czasu się kłócić, za kilka minut powinienem być w domu. – Z powrotem bierze do rąk karton, najwyraźniej zamierzając odejść.
– Ale między nami wszystko w porządku? – wołam, kiedy robi kilka kroków w tył.
– Na to wygląda.
– Zadzwonię! – krzyczę jeszcze, czując, że w moim życiu nareszcie wydarzyło się coś dobrego. To uczucie mija jednak z każdą sekundą, z każdym metrem, jaki po chwili zaczyna dzielić mnie od przyjaciela. Zakładam ręce na piersi, najpierw wyrywając jeden nadgarstek z uścisku Harry'ego.
– Co to miało być?!
– Nie wiem co masz na myśli – odpowiada równie niemiłym tonem, małpując moją pozycję. Jest wiele rzeczy, które chcę mu teraz wypomnieć, tym bardziej, że adrenalina z przed chwili i gniew na bruneta stworzyły wybuchową mieszankę uczuć, ale uparcie milczę. Nie chcę zrobić czegoś, przez co wpadłabym w równie okropne tarapaty co dnia, w którym spóźniłam się na sesje. – Po prostu twój były chłopak mnie irytuje, okej? – syczy w końcu, przewracając oczami.
– On nie jest moim byłym chłopakiem!
– Teraźniejszym też nie. – Robi krok w moją stronę, zamykają między nami przestrzeń.
– A to dlaczego? – pytam, choć doskonale zdaję sobie sprawę, że ma rację.
– Ponieważ nie wydawał się czekać na to, aż rzeczywiście zadzwonisz – mówi wprost do mojego ucha, wydając się usatysfakcjonowany tym, jak głośniej wciągam powietrze.
~~~
Rozdział by Kinss Wo
Liczba komentarzy znacznie spadła i zastanawiam się, czy zrobiłyśmy coś źle. Wasze opinie są jedynym znakiem życia, jaki możecie nam ukazać i wolałybyśmy, gdybyście tego nie zaniedbywali.
Jeśli chcesz być informowany o nowych rozdziałach napisz w komentarzu swoje dane kontaktowe.
+ Życzymy wszystkim, abyście doszli po epickim jedzeniu na kolacji wigilijnej! Wesołych świąt kochani!
~ Odstęp między dodawaniem rozdziałów zależy wyłącznie od stopnia waszego zainteresowania (czyt. ilość komentarzy).
– Przepraszam Toby. Za wszystko. – Wzdycham. – Wróć do mnie, proszę – dopowiadam jeszcze, nie przejmując się, że najprawdopodobniej zielonooki jest już na tyle blisko, aby to usłyszeć.
– Kto to? – Toby ignoruje moje słowa, skinając w stronę Harry'ego, który pojawia się obok mnie. Niemal widzę, jak kędzierzawy mierzy go niemiłym wzrokiem.
– Harry Styles, pewnie wiele pan o mnie słyszał – podaje mu rękę, ale chłopak nie jest w stanie odwzajemnić gestu przez karton, który dopiero po chwili odkłada na ziemię, zaraz zakładając ręce na piersi.
– Nie, nie sądzę – odpowiada, na co się krzywię. Mój przyjaciel, o ile mogę go jeszcze tak nazywać, nienawidzi ludzi pokroju Harry'ego. Zielonooki natychmiast obejmuje mnie ramieniem, co wygląda, jakby zaznaczał swój teren. – Jesteście razem?
– Nie.
– Co ci do tego? – ja i Harry mówimy jednocześnie. Czuję, jak siła jego uścisku wzrasta, na co nieznacznie się krzywię, próbując się od niego odsunąć.
– Harry jest moim szefem. Wspominałam ci o nim kiedyś, pamiętasz już? – w odpowiedzi tylko wzrusza ramionami, najwyraźniej nie chcąc przyznać, że rzeczywiście jego nazwisko obiło mu się o uszy. – Długo jeszcze będziesz w mieście?
– Kilka dni, może tydzień.
– Świetnie! Zgadacie się później. Lizzy, chodź już. Śpieszymy się, prawda? – Warczy Harry, zaczynając mnie odciągać. Co się z nim dzieje, do cholery?
– Ej! Ona nie chce z tobą iść! – wtrąca się Toby, odpychając ode mnie chłopaka.
– Ona chyba lepiej wie czego chce! Lizzy?! – mruży oczy, patrząc wprost na mnie. I chociaż wiem, że mogę mieć przez to kłopoty, mówię:
– Odpuść, Harry. – Ale mężczyzna mimo wszystko chwyta mnie za nadgarstek, przytrzymując blisko siebie. Toby marszczy brwi.
– Słuchaj – zwraca się do mnie. – Nie wiem co jest między wami, ale powinniście to wyjaśnić. Nie mam teraz czasu się kłócić, za kilka minut powinienem być w domu. – Z powrotem bierze do rąk karton, najwyraźniej zamierzając odejść.
– Ale między nami wszystko w porządku? – wołam, kiedy robi kilka kroków w tył.
– Na to wygląda.
– Zadzwonię! – krzyczę jeszcze, czując, że w moim życiu nareszcie wydarzyło się coś dobrego. To uczucie mija jednak z każdą sekundą, z każdym metrem, jaki po chwili zaczyna dzielić mnie od przyjaciela. Zakładam ręce na piersi, najpierw wyrywając jeden nadgarstek z uścisku Harry'ego.
– Co to miało być?!
– Nie wiem co masz na myśli – odpowiada równie niemiłym tonem, małpując moją pozycję. Jest wiele rzeczy, które chcę mu teraz wypomnieć, tym bardziej, że adrenalina z przed chwili i gniew na bruneta stworzyły wybuchową mieszankę uczuć, ale uparcie milczę. Nie chcę zrobić czegoś, przez co wpadłabym w równie okropne tarapaty co dnia, w którym spóźniłam się na sesje. – Po prostu twój były chłopak mnie irytuje, okej? – syczy w końcu, przewracając oczami.
– On nie jest moim byłym chłopakiem!
– Teraźniejszym też nie. – Robi krok w moją stronę, zamykają między nami przestrzeń.
– A to dlaczego? – pytam, choć doskonale zdaję sobie sprawę, że ma rację.
– Ponieważ nie wydawał się czekać na to, aż rzeczywiście zadzwonisz – mówi wprost do mojego ucha, wydając się usatysfakcjonowany tym, jak głośniej wciągam powietrze.
~~~
Rozd
Liczba komentarzy znacznie spadła i zastanawiam się, czy zrobiłyśmy coś źle. Wasze opinie są jedynym znakiem życia, jaki możecie nam ukazać i wolałybyśmy, gdybyście tego nie zaniedbywali.
Jeśli chcesz być informowany o nowych rozdziałach napisz w komentarzu swoje dane kontaktowe.
+
~ Odstęp między dodawaniem rozdziałów zależy wyłącznie od stopnia waszego zainteresowania (czyt. ilość komentarzy).
Fantastyczny *.*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdzial!!! Czekam na następny, wam również życze wesołych świąt ~xoxo~
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Uuu ktoś tu jest zły, zazdrosny :D. Życzę Wam wesołych, radosnych świąt. Bogatego gwiazdora i góry jedzenia na stole wigilijnym :D haha
OdpowiedzUsuńHarry czyżby zazdrosny? Ojej jak słodko hahaha świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńDZIEWCZYNY! Wesołych świąt! Dużo jedzenia na stole wigilijnym! Ciumasy! :**
Zesrałam się przez wasze życzenia :P
OdpowiedzUsuńDojdę i to na pewno, bo babcia robi pierogi *-*
Ogólnie...z jakiej dupy wziął się tam ten mały bachor?!!? niech spada na drzewo, a nie! W ogóle wyobraziłam go sobie jako takie małe wredne dziecię, które non stop w sklepiku wszystkich wyzywa (tu specjalne pozdrowienia dla Piromana)
Harold, jakiż pomocny i dobry człowiek, ja nie rozumiem co ta Lizzy do niego ma :P
No i tak...wrócił...szatańskie nasienie, dziecię diabła albo mojego pana od polaka....TOBY...
JEDŹ SOBIE, NIKT ZA TOBĄ NIE BĘDZIE PŁAKAĆ!!!!
I niech liz sobie go odpuści...nie wyjdzie im...bywa :P
Wam również życzę wesołych świąt (i weny oczywiście)
Do następnego rozdziału :D
P.S Ludziska zacznijcie komentować, bo ja nie chcę długo czekać na nowe rozdziały :P
Swietny x
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Harry wyciągnie konsekwencje z zachowania Lizzy.
OdpowiedzUsuńTrafiłam na tego bloga niedawno i jest zajebisty . Nie spotkalam sie jeszcze z taka tematyka . Cudowny blog . !
OdpowiedzUsuńJestem taka podekscytowana tym blogiem, na prawdę.
OdpowiedzUsuńWykonujecie kawał dobrej roboty i ciągle czekam na rozdziały
Love Ya xx
Kontakt :
tt: @kapecnialla
Boskie! Kocham! Dodasz szybcjej?
OdpowiedzUsuńPliss
Uwielbiam to opowiadanie ❤ Jest napisane bardzo profesjonalnie, a takie najlepiej się czyta. :)
OdpowiedzUsuńDziewczyny jesteście genialne! Rozdział jak zawsze świetny, na każdy kolejny czekam z niecierpliwością <3
OdpowiedzUsuńA z okazji zbliżających się świąt, życzę Wam abyście spędziły je w gronie najbliższych, w miłości i w spokoju. Wesołych Świąt i dużo weny życzę :) :*
Kocham <3 to opowiadanie jest n-i-e-s-a-m-o-w-i-t-e!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział i życzę weny!
Mary.
Toby iss back..yaaayy
OdpowiedzUsuńSuperr i czekam na next
Toby *------*
OdpowiedzUsuńHarry zazdrośnik hihi ^^
Czekam na next i życzę wesołych świąt ♥
jeeejjjjj jest !!!!!! C-U-D-O-W-N-Y !!!!! czekam na next i życze wespłych świąt i weny :D
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :) czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńCzy mi się tylko zdawało czy Harry jest zazdrosny ? Ja już chce kolejny rozdział :P
OdpowiedzUsuńKOCHAM! KOCHAM ! I JESZCZE RAZ KOCHAM ! ♥ Jak dla mnie jeden z najlepszych blogów jakie czytałam ! Kiedy kolejny rodzial ?! ♥♡
OdpowiedzUsuńAaaaa
OdpowiedzUsuńCudneee
Ogmm
Czekałam dłogo na ten rozdział i nie zawiodłam sie
Świetny blog ;)
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział
OdpowiedzUsuńA tak przu okazji ...Wesołych Świąt
Rozdział fantastyczny tylko nie powiem rozczarowałam się długością myślałam że ze względu na święta będzie dłuższy ale jak to się mówi trudno :D
OdpowiedzUsuńZ okazji tego ze święta nadchodzą życzę ci Wesołych i pełnych Weny świąt!! :* Czekam na następny rozdział z niecierpliwością!! :D
Cudneeee
OdpowiedzUsuńToby wrócił !!!!
Jestem Happyyy
Czekam na next
Cudowny rozdział <3 czekam na drugi
OdpowiedzUsuńmój e-mail: tris2000@wp.pl
Fantastyczny rozdział !!!
OdpowiedzUsuńNie moge doczekać sie nexta
Omgffffff to jest świetneee
OdpowiedzUsuń//kajastyles
Aegruxusisjizia
OdpowiedzUsuńJesteem happy że toby wrócił
Grrrr i ten zazdorsny harry
Czekam na next
Znalazlam tego bloga niedawno (patrz dzisiaj) i mnie zauroczył :) świetnie piszecie, a fabuła jest bardzo ciekawa :D czekam na next <3
OdpowiedzUsuńJeju, Harry jest takim strasznym sukinsynem. Przestanie kiedyś?
OdpowiedzUsuńTrafiłam tu dopiero dzisiaj, świetny rozdział!
Tobyyy!!
OdpowiedzUsuńHarry jest zaxdrosnyy
Niesamowity rozdział.. Czekam na nexta
Następny *-* <33
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz next ?
Next please
OdpowiedzUsuńSuper rozdział
OdpowiedzUsuńOby dalej
Wenyy
BOSKI ROZDZIAŁ czekam na next i nie mogę się doczekać :*
OdpowiedzUsuń