22.07.2014

Rozdział 4

Mam pracę. Powoli kręcę głową, nie mogąc w to uwierzyć. Do niedawna mogłam tylko o tym marzyć, a teraz? Jestem jedną z modelek słynnego fotografa. I zamierzam to dziś uczcić razem z dziewczynami, góra jednym drinkiem. Może dwoma, nie więcej.  Na początku w ogóle nie chciałam się na to zgodzić - nie mamy ukończonych nawet 21 lat ale dziewczyny powiedziały, żebym się tym nie przejmowała. One wszystko mają załatwić a ja mam się dobrze bawić. 
Nigdy wcześniej nie piłam alkoholu, nie licząc szampana, ponieważ rodzice nie pozwalali mi pić niczego innego, ale nie przeszkadzało mi to. Nie chciałam pić i nie wiem czy dzisiaj chcę ale hej, raz się żyje.

Powoli otwieram drzwi do domu, pewna, że zaraz zobaczę mamę wypytująca o wszystko. Jednak nic takiego się nie dzieje. Jestem... rozczarowana?
- Mamo? - Wołam i rozglądam się po salonie. Wchodzę do kuchni i widzę małą karteczkę na lodówce. Jest przylepiona słonikiem - magnesem. Nie mogę powstrzymać chichotu, mam ten i całą resztę zwierzęcych magnesów odkąd skończyłam siedem lat. Dziwne, że jeszcze ich nie wyrzuciła. Biorę kartkę do rąk i czytam.
''Elizabeth, musiałam pojechać do pracy. Jak wrócisz do domu, natychmiast do mnie zadzwoń.''
Wywracam oczami i wybieram numer do mamy. 
- Halo? - Słyszę zdenerwowany głos i jestem pewna, że jest zajęta. 
- Cześć mamo, chciałaś, żebym do ciebie zadzwoniła. Nie przeszkadzam? - Staram się być opanowana, ale na samą myśl  o tym, co się dzisiaj wydarzyło mam ochotę skakać z radości. Wybuchnę, jeśli zaraz jej nie powiem.
- Nie, ale mam tylko minutkę. Jak poszło? - W jej głosie nie słyszę wcześniejszego zdenerwowania, tylko zaciekawienie.
- Lepiej niż myślałam! Podpisałam roczną umowę z H.S FotoLab! - Słysze jak mama wciąga powietrze, by za chwilę cicho krzyknąć.
- Naprawdę? To znakomicie! W końcu coś osiągniesz. - Moja ekscytacja trochę opada, po jej ostatnim wypowiedzianym zdaniu. Jak to w końcu? Zawsze miałam dobre oceny, świetne wyniki na konkursach. Potrząsam głową, nie będę o tym teraz myśleć.
- Tak, mamo muszę kończyć, umówiłam się z dziewczynami na... sorbet. - W ostatniej chwili powstrzymuje się przed powiedzeniem czegoś nieodpowiedniego. 
- Oh, dobrze, pozdrów je ode mnie, do zobaczenia. 
- Okay, do zobaczenia. - Rozłączam się i wzdycham. 

Opieram głowę o lodówkę. Jestem modelką! Zaczynam piszczeć, a chwile później spoglądam na zegarek. Za pół godziny muszę być gotowa. Szybko biegnę na górę, biorę czystą bieliznę i wchodzę do łazienki. W lustrze miga mi moja twarz i zauważam niezmyty makijaż. Podchodzę bliżej i przyglądam mu się, jest piękny. Dotykam opuszkami palców moich ust. Mimo, że wygląda to świetnie, raczej nie nadaje się na dzisiejszy wieczór. Delikatnie pozbywam się koralików, odsłaniając czerwoną szminkę. Ją też postanawiam zetrzeć, jest taka "wyzywająca". Zmywam również oczy z kolorowych cieni ale zaraz decyduję się użyć tuszu i eyelinera. Kiedy kończę, szybko biorę prysznic i ubieram czysta bieliznę. Wpadam do pokoju i otwieram szafę. Decyduję się ubrać delikatną jasnoróżową sukienkę z czarnym paskiem powyżej talii. Jest na ramiączkach z niewielkim dekoltem i sięga przed kolana. Nagle wpadam na świetny pomysł. Wyciągam telefon i dzwonię do Tobiego.
- Halo? - Świetnie. Brzmi na znudzonego.
- Cześć przystojniaku! - Mówię i uśmiecham się. Lubię tak do niego mówić i myślę, że on też to lubi. Zresztą, to i tak jest prawdą. Jest przystojny, ale nie w moim typie. Nigdy nie myślałam o nim jak o kimś więcej, niż przyjacielu. Jest dla mnie jak brat.
- Witam, piękna. - Słysze jego chichot. Zamykam szafę i w międzyczasie przeglądam się w lustrze obok. 
- Pomyślałam sobie, że może chciałbyś gdzieś dzisiaj ze mną wyjść i uczcić mój sukces. 
- Sukces? 
- Tak. - Nie chce mu mówić o tym przez telefon. Chciałabym zobaczyć jego minę.
- Chodzi o te zdjęcia? - Pyta zaciekawiony.
- Może. Powiem ci jak się spotkamy. - Ledwo powstrzymuj się, aby mu tego nie wykrzyczeć.
- Okey, o której? - Mogę przysiąc, że właśnie wywraca oczami.
- Jak najszybciej, tylko um... zapomniałam nazwy klubu, ale możemy po ciebie podjechać razem z dziewczynami. 
- Z dziewczynami? - Brzmi na zrezygnowanego. - Przepraszam cię, ale przypomniałem sobie, że muszę coś dzisiaj jeszcze załatwić.
- Ale...
- Na razie, Betty. 
- Pa. - Mówię, ale rozłącza się zanim zdążam to powiedzieć. Dlaczego nie lubi Niny i Emmy? Gdyby tylko poznał je bliżej... Wzdycham i słyszę dźwięk dzwonka. Nie biorę dzisiaj żadnej torebki, kompletnie nic. Nie chcę później tego zapomnieć. Ciężko mi rozstać się z telefonem ale gdy pomyślę, że mogłabym go gdzieś zgubić moje serce przestaje bić. Ubieram czarne lity - uwielbiam te buty, pasują do wszystkiego  - i schodzę na dół.

Jedziemy taksówką , kierując się w stronę "dark'a" - tak nazywa się ten klub. Przynajmniej tak wnioskuję z tego co mówią. Czuje się dziwnie w tej sukience, kiedy dziewczyny mają na sobie ciemne ubrania, dość obcisłe i krótkie. Kiedy tylko je zobaczyłam miałam iść się przebrać, ale zapewniały mnie, że wyglądam dobrze. Teraz już nie jestem co do tego taka przekonana. 
Nadal są bardzo podekscytowane tym co się stało, ja z resztą też. Ciągle czuje dreszcze na moim ciele, ale nie mogę słuchać jak mówią, że będę musiała zrezygnować ze wszystkich przyjemności. Jeszcze nie jestem na to gotowa, w dodatku mam przejść na dietę? Wzdycham, dobra, dla tej pracy jestem w stanie to zrobić. Po 20 minutowej drodze dojeżdżamy na miejsce. Niebo jest ciemne ale ulice Nowego Jorku są w pełni oświetlone. Pierwsze, co rzuca mi się w oczy to wielka kolejka, jednak dziewczyny zamiast kierować się na jej koniec, podchodzą do jednego z bramkarzy. Emma mówi coś do niego i podaje, najprawdopodobniej dowód. O nie, ja nie mam swojego. W dodatku żadna z nas nie ma ukończonych 21 lat. Mężczyzna jednak wydaje się usatysfakcjonowany tym, co podała mu dziewczyna i przepuszcza nas bez problemu. Nie rozumiem o co chodzi, ale skoro możemy wejść to nie zamierzam zadawać zbędnych pytań. Słysze jęki oburzenia ludzi z kolejki, gdy znikamy za drzwiami. Jest mi trochę ich żal. 

Przechodzimy przez długi korytarz, prowadzący do wielkiego klubu. Gdy jesteśmy już w środku, zapiera mi dech w piersiach. Patrzę na dziewczyny, ale one wcale nie przejmują się ilością ludzi. Ani tego co większość z nich robi na parkiecie, znajdującym się przed nami. To na pewno nie jest taniec. Zawstydzona odwracam od nich wzrok i razem z przyjaciółkami kieruję się w prawo, gdzie widać bar. Emma zamawia coś czego nie jestem w stanie powtórzyć, a Nina mojito.
- A co dla ciebie, ślicznotko? - Barman mruga do mnie, czekając na odpowiedź.
- Dla mnie też mojito. - Odpowiadam bez namysłu lekko się rumieniąc. Nie znam się na alkoholach. Nawet nie wiem co to jest to mojito. Mam nadzieję, że chociaż będzie dobre. Siadamy na trzech wysokich krzesłach, które o dziwo są wolne. Natychmiast dostajemy swoje drinki, więc przykładam szklankę do ust i biorę niewielki łyczek. Jest słodki ale zaraz czuję kwaśny posmak.  Wykrzywiam twarz w grymasie. To musi być takie niedobre? Patrzę na Emmę, która wypiła już połowę swojego. Nie mogę być gorsza, więc biorę kolejny łyk, tym razem większy. Czuję mięte. Nina mówi coś do mnie ale głośna muzyka nie pozwala mi tego usłyszeć. Macham rękami starając się przekazać jej, że nic nie słyszę. 
- Opowiadaj jak to się stało! - Krzyczy ale tym razem robi to zbyt głośno, więc trochę się odsuwam. Zaczynam opowiadać im od początku, ze szczegółami przebieg całej sesji. W między czasie dopijam miętowy napój, który zaczyna mi smakować. Ciepło rozchodzi się po moim ciele. 
- Emma, właściwie jakim cudem tutaj weszłyśmy? - Pytam szczerze zaciekawiona.
- Nie zawracaj sobie tym głowy. Po prostu znam tego bramkarza. - Pokazuje żeby przestała mówić, im mniej wiem tym lepiej.

Nie wiem jak to się stało, ale właśnie kończę mojego trzeciego mojito. Nie rozumiem jak mogłam myśleć, że to jest niedobre. To będzie moim ulubionym drinkiem. Pomińmy to, że jest również jedynym jaki piłam. Nie mogę dłużej usiedzieć w miejscu, schodzę z krzesła i prawie się wywracam. Boże, ale kręci mi się w głowie. Zamykam oczy i prostuje się. Potrząsam głową i ruszam na parkiet.
-Hej gdzie idziesz? - Odwracam się z powrotem do dziewczyn ale w chwili kiedy to robię, wiem że to był błąd. Natychmiast łapę się krzesła i uśmiecham się. Uratowałam się przed upadkiem!
- Taaaaanszyć! - Mrugam do nich lewym okiem ale prawe też się zamyka. Nie ważne! Tym razem odwracam się powoli i idę tam gdzie miałam zamiar. Zaraz, gdzie to było? Parkiet! 

Zaczęłam poruszać się tak jak inni w tym zatłoczonym klubie. Jestem pochylona do przodu i kręcę tyłkiem. Śmieje się. To musi zabawnie wyglądać. Patrzę na dziewczyny, Emma pokazuje na mnie palcem więc macham do niej. Ona też jest zabawna. Pokazuje, że jestem gwiazdą parkietu! Po chwili ktoś do mnie dołącza ale nie widzę go, stoi za mną. Kładzie ręce na moim brzuchu przyciskając do siebie. To jest takie przyjemne! Przysuwam się bliżej niego i ocieram moim tyłkiem - chichocze - o jego krocze. 

Następnego dnia

Promienie słoneczne lądują na mojej twarzy. Jest mi niewygodnie i za gorąco. Wstaję i od razu chwytam się za głowę. Boże, dlaczego jest mi tak niedobrze? Szybko wychodzę spod kołdry. Chwila. Rozglądam się po pokoju. Nie jestem u siebie. Czy to dom Niny? Nie mogę kontynuować moich rozmyśleń, ponieważ żołądek właśnie podchodzi mi do gardła. Zakrywam usta dłonią i biegnę do łazienki. 
Naciskam spłuczkę i natychmiast płuczę usta zimną wodą. Patrzę w lustro i widzę rozmazany makijaż. Jęczę. Wyglądam okropnie. Natychmiast zaczynam zmywać resztki tuszu, a gdy kończę wracam do pokoju. Co się wczoraj stało?  Pamiętam tylko, że trochę wypiłam. Później poszłam tańczyć. O mój boże. Tańczyłam z kimś. Pamiętam, że ocierałam się o jego krocze. Nie... Jak mogłam być taka głupia? Siadam na łóżku i widzę szklankę z woda i jakąś tabletkę. Bez zastanowienia ją połykam. Spoglądam na krzesło, gdzie widzę moją sukienke. Rozszerzam oczy, zauważając, że jestem w samej bieliźnie. Zaciskam oczy zażenowana, wiedząc, że Nina musiała mnie rozebrać. Ubieram się i poprawiam moje włosy, poczym schodzę na dół, gdzie dostrzegam przyjaciółkę. 
- Cześć. - Mówi, na co się krzywię.
- Nie tak głośno. - Siadam przy stoliku kuchennym i patrzę jak dziewczyna robi kanapki. Mam nadzieje, że nie są dla mnie. Nie dam rady nic zjeść.
- No tak, zaszalałaś wczoraj. - Uśmiecha się, ale myślę, że trochę mi współczuje.
- Nie wiem, nie pamiętam. - Mówię lekko wkurzona. 
- Mogłaś tyle nie pić. 
- Nie wiedziałam ile mogę. - Wtedy wydawało się to w porządku. Nie mam pojęcia, czy więcej będę piła. Na pewno nie w takich ilościach.
- Chcesz? - Pokazuje na kanapki z serem i pomidorem, więc natychmiast zaprzeczam.
- Właściwie, dlaczego jestem u ciebie?
- Pomyślałam, że nie chcesz, żeby twoi rodzice zobaczyli cię w tym stanie. Zadzwoniłam do twojej mamy koło 23 i powiedziałam, że się zasiedziałaś i nie chcesz wracać teraz do domu. Więc pozwoliła ci zostać na noc. Poza tym, moich nie było w domu, więc czemu nie? Mam nadzieję, że nie zwymiotowałaś na moją pościel. - Posyła mi spojrzenie jeśli-tak-to-cię-zabiję.
- Uh, nie. - Przewracam oczami. - Nina, dziękuje. Za wszystko. - Uśmiecham się do niej, co od razu odwzajemnia.
- Nie ma sprawy.

Po chwili żegnam się z nią i wychodzę na zatłoczoną ulicę. Nina mieszka tylko kilka przecznic dalej ode mnie, więc postanawiam się przejść. Zimne powietrze dobrze na mnie działa. Nagle w mojej głowie pojawia się wspomnienie:
Tańczyliśmy, jego wielkie dłonie zaczęły badać mój brzuch. W końcu jedna wylądowała na mojej piersi. Mimowolnie zajęczałam. Podniosłam ręce do góry i wplątałam w jego włosy. Były delikatne i chyba lekko kręcone.  Znowu potarłam mocniej o jego krocze,  by po chwili usłyszeć  jak głośno wciąga powietrze. 
Zatrzymuje się na środku chodnika. To się nie stało. To nie mogło się stać. Nie ma mowy, żebym kiedykolwiek sięgnęła jeszcze po alkohol. Resztę drogi prawie biegnę, co utrudniają mi buty i boląca głowa.  Po kilku minutach jestem w domu i dzięki Bogu nie ma w nim nikogo. Idę na górę i rozbieram się. W między czasie odkręcam kurek z gorącą wodą, aby zdążyła wypełnić wannę, oraz dolewam fiołkowego płynu do kąpieli. Gdy tylko znajduje się w wodzie, znowu przypomina mi się fragment z poprzedniego wieczoru.
Chłopak po chwili odwrócił mnie do siebie i bez ostrzeżenia zaczął całować. Złapał mnie za pośladki, na co z moich ust ponownie wydostały się niezidentyfikowane dźwięki. Wykorzystał ten moment i wsunął język do moich ust, a ja oddałam mu pocałunek.
Uderzam tyłem głowy o brzeg wanny. Co jest ze mną nie tak? Jak mogłam to zrobić... Zanurzam się pod wodą ale wytrzymuje tylko kilka sekund. Wypływam, biorąc głęboki oddech. Przypominam sobie kolejną sytuacje, ale nie pamiętam okoliczności. 
"-Dzięki za zorganizowanie wieczoru, dziewczyny. Do zobaczenia!- Powiedział jakiś znajomy głos.
-Nie ma sprawy, Harry." 

~~~
Rozdział by Error

7 komentarzy:

  1. Harry?!
    Genialny rozdział ♥ Czekam na nexta Zapraszam: nadzieja-jestzawsze.blogspot.com http://maranor5story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG!!! chyba ona nie zrobiła tego co myśle, bo jeśli zrobiła to... nawet nie chce myśleć jak będzie się czuła w pracy... Chyba wiecie o co mi chodzi ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo jacie Harry!? Sie dzieje te jej przyjaciółki Emma i Nina są straszne zdradliwe: nie moge sie doczekać kolejnego rozdziału pisz jak najszybciej :*~Kinia

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurwa, kurwa, kurwa!!!
    Ale, że niby Elisabeth z Harry'm?! O kurwa, nie wierzę!!
    Sorka, ale to wszystko przez emocje! xx
    Rozdział baardzo mi się podobał *o*
    To chyba jak na razie mój ulubiony :d
    Matki Beth nadal nie lubię.
    Ciekawi mnie dlaczego Toby tak szybko zbył Beth, kiedy usłyszał o jej przyjaciółkach, chociaż wcześniej był nawet zainteresowany.
    Niny i Emmy nadal nie lubię. One są jakieś podejrzane i pewnie skrywają coś ważnego przed Eli.
    Pijana Elisabeth to moja ulubiona Elisabeth! :d
    Ale serio ona z Harrym?! OMG!
    Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału!
    Pozdrawiam, @xAgata_Sz .xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Hazza ¤.¤
    Tak!!!!
    Coś ciekawego dzieje xd
    Naprawde super rozdział. Jaka ona nieobeznana w tym wszystkim. Szczerze? Ile ona ma tu lat? Pisałyście o tym bo nie pamiętam xd Tak czy siak cud miód !!! Kocham i czekam na rozwinięcie... ona całowała się z Harrym- jej szefem xd O boż... niech ten wtorek szybko nadejdzie. Kocham ;***
    www.destiny-harrystylesff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne!
    http://never-be-well.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Okej.. Szło się domyślić, że to będzie Harry! Ale jednak nie małe zaskoczenie i tak mnie spotkało

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Dla czytelników (ważne)